Młodzi zakochani w Walentynki myślą o kwiatach, czekoladkach i prezentach. Zastanawiają się nad dzieleniem życia z tą drugą osobą i wspólną przyszłością. Ta jednak nie napawa optymizmem. Większość młodych mieszka z rodzicami, obawia się zakładać rodzinę, nie mając własnego mieszkania, do którego dostęp jest dziś w Polsce mocno ograniczony przez zaniedbania w polityce międzynarodowej kolejnych rządów. Przy okazji Walentynek Lewica przypomniała o problemie braku dostępności mieszkań dla młodych i rodzin, a politycy i samorządowcy Nowej Lewicy i Lewicy Razem ponownie przedstawiają swoją propozycję, która usprawni politykę mieszkaniową i rozwiąże problem braku mieszkań.
"Dzisiaj fajne, radosne święto - Walentynki. Ludzie się kochają, mamy nadzieję, że kochają się każdego dnia, ale dzisiaj w sposób szczególny jest emanacja tej miłości i dzisiaj Lewica, Nowa Lewica, Partia Razem też umilają łodzianom życie. Rozdajemy lizaki, rozdajemy krówki, ale przy okazji Walentynek chcemy też powiedzieć o jednym, bardzo ważnym problemie, z którym borykają się głównie młodzi obywatele naszego kraju. To jest brak dostępności własnego mieszkania. To jest ta zmora, która trapi Polskę od kilkudziesięciu lat, z którą żaden rząd nie był w stanie sobie poradzić. Młodzi ludzie często mieszkają z rodzicami, brakuje w Polsce dwóch milionów mieszkań. Wynajem mieszkania to dobro luksusowe, a wzięcie kredytu, w tych czasach, to zarobki na poziomie 10-15 tys. zł, żeby w ogóle myśleć o jakimkolwiek kredycie na jakiekolwiek mieszkanie. My jako Lewica zawsze uważaliśmy, że mieszkanie jest prawem, a nie towarem i mówimy to bardzo wyraźnie i bardzo jednoznacznie" - podkreślał poseł Tomasz Trela.
Przedstawione przez Lewicę rozwiązanie zakłada budowę przez państwo tanich mieszkań na wynajem. Z budżetu na ten cel miałoby być przeznaczone 20 miliardów rocznie, czyli 1% PKB. Jak zapewniał łódzki parlamentarzysta Lewicy, środki na ten cel można znaleźć, zważywszy, że wydatki budżetowe to 600 miliardów złotych, a pozabudżetowe to 400 miliardów, czyli łącznie nasze państwo wydaje na różne cele biliard złotych.
"Zobowiązujemy się, że po wyborach, w 2023 roku, jeżeli Lewica będzie współodpowiedzialna za Polskę i będzie tworzyła przyszły nowy rząd, to będzie jeden z najważniejszych filarów polityki lewicowej i takie mieszkania zaczniemy budować" - zadeklarował poseł Trela.
Propozycja Lewicy to realne rozwiązanie problemu, z którym nie poradziły sobie programy takie jak "Rodzina na Swoim", "Mieszkanie dla Młodych" czy sztandarowy projekt PiS "Mieszkanie Plus" w ramach którego w ciągu 8 lat rządów PiS powstało zaledwie 19 tysięcy z miliona zapowiadanych mieszkań.
"W obecnej sytuacji problem z dostępnością mieszkań jest naprawdę duży. Młodzi ludzie, którzy są postawieni przed sytuacją, gdzie chcieliby założyć własne rodziny, chcieliby prowadzić samodzielne życie, mają do wyboru albo liczyć na spadek, albo liczyć na bogatych rodziców, którzy będą w stanie to mieszkanie sfinansować albo liczyć się z bardzo wysokimi kosztami najmu, które będą pożerały nawet ponad połowę ich miesięcznych wypłat. My jako Lewica nie chcemy wchodzić ludziom do mieszkań, nas nie interesuje, w jakiej konfiguracji ludzie chcą żyć ze sobą, czy chcą żyć ze ślubem, czy bez ślubu, czy ze ślubem kościelnym, czy tym cywilnym. Natomiast nas interesuje przede wszystkim, żeby państwo realizowało swój Konstytucyjny obowiązek prowadzenia takiej polityki mieszkaniowej, żeby każdy, kto mieszkania potrzebuje, miał szansę je zdobyć" - zwracał uwagę Adam Kępiński z Zarządu Okręgu Łódzkiego Partii Razem.
Program budowy tanich mieszkań na wynajem miałby w ciągu 4 lat pochłonąć 80 miliardów złotych, z czego cześć pokryłyby środki z Unii Europejskiej. Jak podkreślają politycy Lewicy, w swoje rozwiązanie chcieliby włączyć samorządu, które otrzymywałyby pieniądze z budżetu na budowę tanich mieszkań czynszowych.