Nowa Lewica

Pan premier mówi o sukcesie. Część mediów także. Pozostali biją na alarm:

- Polska jako jedyna zostaje w tyle, Polska jest samotna… Ten ton dominuje.

Chodzi oczywiście o „Europejski Zielony Ład”, kluczowy w tej chwili program dla Unii Europejskiej.

Na odbytym dopiero co szczycie europejskim walka ze zmianami klimatu została uznana przez kraje Unii za najważniejszy plan dla Europy.

Zakłada on, że do roku 2050 Europa ma osiągnąć neutralność klimatyczną. Wszyscy zgodzili się, że trzeba podjąć to zadanie i, że można mu sprostać. Nawet Węgry i Czechy, które do tej pory – solidarne z Polską – oponowały. W rezultacie premier Mateusz Morawiecki był jedynym, który powiedział „Nie”. Mimo to pani Ursula von der Leyen oznajmiła:
– Nie zmienimy harmonogramu.

Warto pamiętać, że choć na szczytach UE jednomyślność jest niezbędna, to już, żeby przyjąć poszczególne przepisy „Zielonego ładu” potrzeba zwykłej większości w Radzie UE. To oznacza, że gdy przyjdzie do szczegółów, Polska będzie mogła wetować, co będzie chciała, ale zmieni to cokolwiek, jeśli będzie w większości. A na to, w świetle wyniku głosowania (26:1) w Komisji Europejskiej, żadną miarą się nie zanosi. Doświadczenie mi podpowiada, że premier Morawiecki doskonale o tym wie. Wynegocjował bowiem drugi szczyt dotyczący „Zielonego Ładu” - na czerwiec tego roku. Wtedy mają zapaść decyzje ostateczne. Dzięki Morawieckiemu kandydat PiS do prezydenckiej reelekcji, prezydent Duda, będzie więc mógł podczas swej kampanii prezentować się jako obrońca polskich interesów i troskliwy ojciec polskich górników. Po wyborach zaś, które – przypominam - są w maju, sytuacja, jak podejrzewam, wróci do normy. Przecież żaden odpowiedzialny polityk nie odwraca się plecami do 100 mld. Euro, które leżą na stole i są do podziału – zwłaszcza na tak szczytny cel jak ochrona klimatu.

Prof. Bogusław Liberadzki, eurodeputowany SLD